*Uwaga! W tekście pojawia się imię Chigun- żeby nie było - sama wymyśliłam to imię.*
Scenariusz dla: Park Ji Yong
-Ahh... Chigun! Przestań wcinać te lody bo na później nic nie zostanie!- upomniałaś go.
-Ale co ja ci poradzę że one są takie doobree?? - zabrałaś mu lody, chwyciłaś łyżkę i sama zaczęłaś je pożerać. Nie było to może zbyt fair, ale to prawda, lody były pyszne. W końcu to wasze ulubione- miętowe z kawałkami czekolady. Mniam!
-Ej! to nie fair! Mi zabraniasz jeść lody a sama je wcinasz!- oburzył się.
-No co? Teraz moja kolej na jedzenie lodów!
-A może moja? - spytał ktoś trzeci, o wyjątkowo melodyjnym głosie.
-Hoya!- wykrzyknęłaś z Chigunem, i rzuciłaś się by przywitać kumpla. Z Hoyą nie widzieliście się już dwa miesiące. Był bardzo pochłonięty swoją karierą.
-Jeeju! Ale przywitanie! Ludzie, nie widzieliśmy się przecież tak krótko!
-Dla ciebie to krótko- uciął Chigun- a tak naprawdę to minęły dwa miesiące. - Hoya wytrzeszczył oczy.
-Naprawdę?! Nie myślałem że to tak długo!
-A jednak! - wtrąciłaś się.
-Yyych... S-sorry ludzie, ale ja już muszę lecieć - oświadczył Chigun.
-Jak to?- zdziwiłaś się. Było bardzo wcześnie. Był u ciebie dopiero półtorej godziny a już zmiata!
-Naprawdę was przepraszam ale serio muszę iść- i wyszedł. Zostaliście sami. Znowu rzuciłaś się swojemu przyjacielowi na szyję. Zbyt długo go nie widziałaś.
-Bardzo się stęskniłem za tobą- szepnął ci do ucha. Puściłaś go i spojrzałaś mu w oczy.
-Czemu szepczesz? - spytałaś cicho, zaciekawiona.
-Bo wtedy mam pewność że mówię tylko do ciebie- zbliżył się- no i tak lepiej brzmi- odpowiedział głośniej po krótkiej chwili myślenia. Parsknął śmiechem, ale zaraz się opanował. Po chwili zbliżył się do ciebie, ujął twoją twarz w swoje ręce i czule pocałował. Jakie czułaś zdziwienie! Był tylko twoim najlepszym przyjacielem, takim jak Chigun. Ale jednak. Czułaś coś do niego. Nie potrafiłaś żyć bez niego. Codziennie o nim myślałaś. Czyżbyś zakochała w swoim najlepszym przyjacielu? Wygląda na to że tak. Ale najlepsze jest to, że on także cię kocha...
-A-Aleee... My jesteśmy przyjaciółm-mi...
-Jesteś pewna?- spytał zawadiacko. Pocałowałaś go tak, jak jeszcze nigdy się nie całowałaś. Na to on rzucił cię na łóżko i spędziliście namiętną noc..
Wiem, że trochę poczekałaś sobie na ten scenariusz i przepraszam =) Już biorę się za następny, więc do usłyszenia :* ^^